Urodził się we wsi Cisówka gm. Michałowo ale do szkoły chodził do Szymek. Kiedy wybuchła wojna miał 7 lat. Pamięta, jak Niemcy zabrali ze wsi 2 sąsiadów, którzy już nigdy nie wrócili do swoich domów. Jego ojciec także poszedł na wojnę od razu, w roku 1939, zostawiając swoją żonę z czwórką dzieci. Dzisiaj wspominając czasy wojenne, mówi że było naprawdę ciężko, jednak najważniejsze, że wszyscy przeżyli, ojciec – nawet obóz jeniecki.
Po latach osiedlili się we wsi Hieronimowo koło Michałowa. Kupili działkę i przewieźli dom. Podobnie jak wielu w tych stronach, utrzymywali się z pracy na gospodarstwie rolnym. To były te lata, kiedy jeszcze młodzież bawiła się na zabawach, które odbywały się we wszystkich większych wioskach. W wieku 23 lat, właśnie na zabawie w Mościskach poznał swoją żonę Zofię. Są już ze sobą 68 lat! Doczekali się 4 dzieci, 11 wnuków i 9 prawnuków.
Po ożenku, Pan Mikołaj pracował na gospodarstwie teściów, a także w Michałowie na budowach a nawet przez 2 lata w Fastach – wtedy przyjeżdżał do domu tylko na weekendy. Po latach pracy, mógł pozwolić sobie na zakup ciągnika rolniczego. Zostawił pracę i wrócił na gospodarstwo rolne, zaczęli je rozwijać – wybudowali oborę, stodołę, kupili różne maszyny. Mieli nawet młocarnię, z którą Mikołaj jeździł po wsiach i dodatkowo zarabiał. Hodowali też trzodę chlewną, krowy. Wiedli intensywne życie w swoim wiejskim gospodarstwie.
Lata nieubłagalnie mijały, pan Mikołaj zestarzał się i zaczął chorować. Przebywał kilka razy w szpitalu, ale najbardziej cieszy się, że może przebywać we własnym domu a to dzięki temu, że ma tu dobrą opiekę. Żywi nadzieję, że będzie mógł w nim pozostać jak najdłużej.
Ze strony naszego hospicjum domowego ma opiekę lekarza, pielęgniarki i fizjoterapeutki. Bardzo lubi te wizyty. Mówi, że czuje się dobrze zaopiekowany i przez to jest w dużo lepszej kondycji.