Pani Helenka urodziła się we wsi Topolany jako najstarsza z sześciorga rodzeństwa. Były to trudne czasy. Liczyła się każda para rąk do pracy. Jak dziecko zaraz po lekcjach biegła pomagać rodzicom w gospodarstwie rolnym. Pomimo marzeń o zdobyciu zawodu krawcowej, szybko musiała zacząć zarabiać. Po ukończeniu szkoły podstawowej od razu przyjęła propozycję pracy w Urzędzie Gminy. Wykonywała tam przeróżne obowiązki przez kilka lat.
Tam też poznała swojego przyszłego męża. Pobrali się i zamieszkali w Zagruszanach u jego rodziców. W niedługim czasie wynajęli mieszkanie w Zabłudowie, gdyż mąż Heleny dostał pracę jako kierowca w mleczarni, a ona w spółdzielni krawieckiej. W tym czasie doczekali się syna i córki. Z nadzieją spoglądali w przyszłość, jednak życie napisało własny scenariusz…
W młodym wieku została wdową i samotną matką z dwójką dzieci i trzecim w ciąży. Pewnego dnia jej mąż nie wrócił do domu – zginął tragicznie w wypadku samochodowym. Miał zaledwie 35 lat. Helenka nigdy już nie wyszła za mąż. Kiedy przeszła na emeryturę, przejęła gospodarstwo rodziców i wróciła na wieś. Jednak po latach, życie doświadczyło ją jeszcze raz. W młodym wieku zmarła także jej córka.
Panią Helenkę poznaliśmy niemal rok temu, gdy trafiła pod opiekę hospicjum domowego. Dzisiaj jest osobą niepełnosprawną, poruszającą się z balkonikiem, ze względu na przebyte złamanie i niewydolność serca. Odwiedza ją nasz lekarz, pielęgniarka i fizjoterapeutka. Jednak najbardziej czeka na wizytę naszej koordynator, która chętnie wysłuchuje jej życiowych opowieści.