Pani Barbara urodziła się w Szopienicach. W tamtych czasach była to historyczna część Katowic. Jej ojciec Teodor pracował w miejscowej kopalni jako sztygar. W 1931 roku miało miejsce groźne tąpnięcie – w jego trakcie modlił się do Św. Barbary i wyprowadził górników z zasypanego szybu. Z wdzięczności za to ocalenie nadał swojej nowo narodzonej córce imię patronki górników – Św. Barbary. Kolejnym, trudnym doświadczeniem jest czas wojny. Ojciec zostaje wcielony do wojska, a reszta rodziny wysiedlona. Po kilku przeprowadzkach osiedlają się w Sosnowcu. Rodzina inwestuje w wykształcenie Pani Barbary. To tutaj kończy szkołę podstawową, a potem gimnazjum. Następnie studiuje polonistykę na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie.
Jak znalazła się w Białymstoku? Pani Barbara przyjechała tu, ponieważ trudno jej było znaleźć pracę w swoich stronach. Tutaj, na Podlasiu, pracowała początkowo w bibliotece, potem w Urzędzie Miejskim, a następnie w Muzeum Okręgowym. Kiedy zaproponowano jej pracę na uczelni, postanowiła się doktoryzować. To wymagało od niej cotygodniowych podróży do Warszawy, jednak wytrwale realizowała swój cel, aż rozpoczęła pracę, jako wykładowca Filii Uniwersytetu Warszawskiego w Białymstoku. W trakcie pracy ze studentami przygotowywała się do habilitacji. Białystok przyniósł jej nie tylko nowe możliwości rozwoju zawodowego. To tu poznała swojego męża Zbigniewa – dziennikarza, poetę i reżysera teatrów amatorskich. Owocem ich miłości jest córka Edyta. Rok 2014 to kolejna przeprowadzka. Pani Barbara sprzedała mieszkanie w Białymstoku i kupiła domek we wsi Jałówka, tuż przy granicy z Białorusią. Bardzo polubiła tę podlaską wieś i jej mieszkańców. Otoczenie dzikiej przyrody, z dala od gwaru i pośpiechu miasta, pozwalało skupić się na pracy naukowej. Pisała artykuły do Tygodnika Kulturalnego, Gazety Współczesnej i Kontrastów. Bliska jest jej także poezja. Świadectwem tego jest wydany zaledwie w ubiegłym roku tomik jej wierszy.
Pani Barbara jest naszą podopieczną od lipca 2020 r., kiedy to lekarze stwierdzili u niej niewydolność krążenia, przez co stawała się coraz słabsza. Choroba odbierała jej samodzielność. Kiedy ruszył projekt, od sierpnia 2021 r. staramy się pomagać Pani Basi w jej chorobie. Opiekunka przywozi zakupy, sprząta mieszkanie, czasem zawiezie ją na wizytę lekarską czy na większe zakupy. Pani Barbara bardzo ceni również wizyty domowe naszej fizjoterapeutki. Natomiast, kiedy zgłasza inne potrzeby, KOOZ szuka wśród partnerów sieci, kto mógłby zrealizować dane zadanie. Jednym z najbardziej chętnych pomocników jest pracownik DPS Jałówka, który ze swoimi podopiecznymi wykarczował krzaki wzdłuż drogi dojazdowej do jej domu. Wykonali też drobne prace porządkowe wokół domu. Następnie znalazł kilku mieszkańców wsi, którzy przywieźli żwiru i zrobili podjazd dla aut przy domu naszej podopiecznej oraz przywieźli jej drewno opałowe.
Każde odwiedziny u Pani Barbary są bardzo ciekawe. Zawsze czeka nas interesująca historia z jej barwnego życia, a nawet tomik poezji z dedykacją.